Granice wolności słowa w Internecie
Internet charakteryzuje się nieco odmiennymi zasadami komunikacji niż przyjęte w świecie realnym. I tak jak w przypadku tradycyjnych form komunikacji, wolność wypowiedzi nie ma charakteru absolutnego.
O granicach wolności słowa w internecie, dozwolonej krytyce i ochronie dóbr osobistych rozmawiają mec. Michał Sobolewski i mec. Arkadiusz Baran w kolejnym odcinku TKP on air.
Z rozmowy dowiedzą się Państwo:
- W jaki sposób sądy dokonują oceny, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych, i jakie czynniki są brane pod uwagę?
- Czy wobec osób publicznych mają zastosowanie inne zasady?
- Czy można nazwać kogoś nazwać „patostreamerem”?
- Czego można się domagać w sądzie w przypadku naruszenia dóbr osobistych w Internecie?
Zapraszamy do wysłuchania podcastu lub lektury transkrypcji rozmowy poniżej.
Michał Sobolewski: Chcielibyśmy dzisiaj porozmawiać o Internecie, a właściwie o tym, co możemy w nim mówić, pisać. Czy możemy powiedzieć, że Internet jest oazą wolności słowa? Co to oznacza? Czy możemy w nim napisać wszystko, co chcemy? A jeżeli nie, to jakie są tego granice?
Arkadiusz Baran: Myślę, że nie możemy postawić tak kategorycznej tezy, że Internet jest oazą wolności słowa. Być może tak było kiedyś. Natomiast aktualnie mamy do czynienia z licznymi ograniczeniami wolności słowa w Internecie. Część z nich, jak najbardziej pozostaje w interesie publicznym i należy je ocenić pozytywnie. Przykładem takich ograniczeń są treści nielegalne, zagrażające rozwoju małoletnich, co zakładam, że dla wszystkich jest oczywiste. Ale mamy też do czynienia z pewnymi innymi treściami, które ograniczają wolność słowa i w przypadku których ocena nie jest tak jednoznaczna. Przykładem takich treści są treści szkodliwe. Pozostaje jeszcze jeden aspekt, który powoduje ograniczenie wolności słowa, są to dobra osobiste innych użytkowników sieci.
Michał Sobolewski: Gdy mówisz o treściach szkodliwych, to rozumiem, że chodzi o treści, które szkodzą szeroko rozumianym społeczeństwu. Jednak dziś nie chcę się na nich skupić, a porozmawiać szerzej o dobrach osobistych, bo wiem, że to też jest Twoja działka. Czy mógłbyś tytułem wstępu wyjaśnić w dwóch słowach, czym są dobra osobiste?
Arkadiusz Baran: Dobra osobiste są pojęciem, które bardzo trudno zdefiniować w jednoznaczny sposób. Na pewno jest to kategoria, która odnosi się do odczuć wewnętrznych poszczególnej osoby. Poza tym jest to kategoria otwarta, co oznacza, że możemy konstruować różne dobra osobiste. Z pewnością, do dóbr osobistych należy zaliczyć cześć, dobre imię i wizerunek.
Michał Sobolewski: Nawiązując do tego, co powiedziałeś o dobrach osobistych, chciałbym zadać Ci pytanie, jak dochodzi do wyważenia pomiędzy ochroną wolności słowa a ochroną dóbr danej osoby? Kiedy możemy powiedzieć, że to, co ktoś napisał, to już jest za dużo i doszło do naruszenia swobody, którą daje Internet, w sposób, który my jako społeczeństwo nie możemy zaakceptować?
Arkadiusz Baran: Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. W pewnych przypadkach wolność słowa musi ustąpić innemu prawu, jakim jest prawo do ochrony czci, dobrego imienia. W innych przypadkach jest odwrotnie – to prawo do ochrony dobrego imienia musi ustąpić prawu do wolności słowa. W odpowiedzi na to pytanie kluczowym jest ustalenie stanu faktycznego konkretnej sprawy. W praktyce granice naruszenia są bardzo nieostre i sąd najczęściej bazuje na własnym doświadczeniu. Niestety w związku z tym ocena często jest obarczona indywidualną wrażliwością sędziego. Często zdarza się, że dla jednego sędziego dana wypowiedź ma charakter naruszający, dla innego ocena jest zupełnie inna. Natomiast w orzecznictwie wypracowana została koncepcja, polegająca na dokonywaniu obiektywizacji oceny. Sąd konstruuje tzw. modelowy wzorzec odbiorcy w oparciu o określone czynniki, a następnie dokonuje oceny, czy z perspektywy modelowego odbiorcy dana wypowiedź jest naruszająca. Proszę zauważyć, że ta ocena nie dotyczy osoby, która tak naprawdę czuje się pokrzywdzona i domaga się ochrony. Ostatecznie, jeżeli w wyniku tej oceny sąd dojdzie do wniosku, że dana wypowiedź narusza dobra osobiste modelowego odbiorcy, to uznaje, że dobra osobiste powoda zostały naruszone i może zasądzić żądane roszczenia.
Michał Sobolewski: Co się składa na wzorzec modelowego odbiorcy?
Arkadiusz Baran: Wzorzec modelowego odbiorcy ma charakter abstrakcyjny. Konstruowany jest na potrzeby konkretnego stanu faktycznego, tj. w oparciu o kryteria konkretnej sprawy. W tym celu przeprowadzana jest analiza całego kontekstu sytuacyjnego, np.:
- gdzie dana wypowiedź została udostępniona, czy na forum, gdzie standardy oceny są nieco bardziej liberalne,
- kim jest osoba, która opublikowała daną wypowiedź, czy nie jest to osoba publiczna, gdzie również granice wolności słowa są szersze niż w przypadku osób prywatnych,
- czy dana osoba bierze udział w dyskusji
- czego dotyczy dana wypowiedź – czy jakiegoś aktualnego, istotnego zdarzenia, które budzi ogromne zainteresowanie społeczeństwa
- czy stanowi istotny głos w debacie publicznej, czy może jest to po prostu kąśliwa uwaga personalna, która ma na celu jedynie obrażenie rozmówcy.
Michał Sobolewski: Wspominałeś, że dużo zależy od platformy, za pośrednictwem której zamieszczamy naszą wypowiedź. Czy jest tak, że jeżeli funkcjonujemy w zamkniętej społeczności, np. w ramach forum tematycznego, to w tym medium możemy napisać, co chcemy, bo znamy się z tymi osobami i już wiele razy ze sobą dyskutowaliśmy?
Arkadiusz Baran: Dla oceny, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych w Internecie, duże znaczenie ma to, gdzie dokładnie doszło do naruszenia dóbr osobistych – w jakiej przestrzeni internetowej. Forum internetowe jest bardzo ciekawym przykładem, gdzie te granice wyglądają nieco inaczej niż w przypadku stron internetowych czy innych przestrzeni internetowych. Forum internetowe cechuje się używaniem nieco swobodniejszego i luźniejszego języka. Wypowiedzi są bardziej dosadne, ostrzejsze niż w przypadku tradycyjnych form wypowiedzi. Generalnie sądy nie przyjmują, że uczestnicy forum internetowego w swoich zazwyczaj anonimowych wypowiedziach będą wyważać słowa i je ważyć, aby nie naruszyć dóbr osobistych innych osób. Dla przykładu na jednym z forów internetowych pod opublikowanym na nim filmikiem zostały zamieszczone takie sformułowania jak „morderca”, „troll”, „psychopata”, „zboczeniec”, „zwyrodnialec” czy „bestia w ludzkiej skórze”. Zgodzisz się ze mną, że te sformułowania są bardzo mocne. Jednak ostatecznie zostały ocenione przez sąd jako nienaruszające dóbr osobistych. Zapewne zapytasz się, dlaczego. Otóż w tej sprawie istotny jest kontekst sytuacyjny. Na filmiku, pod którym pojawiły się te komentarze, przedstawione zostały prawdziwe zdarzenia, a autor filmu chwalił się tym, że zabijał dzikie zwierzęta w Afryce. W związku z tym sąd uznał, że krytyka tej osoby poprzez użycie tak dosadnych sformułowań jest jak najbardziej uzasadniona.
Michał Sobolewski: Skoro jesteś przy przykładach, chciałbym zapytać się o głośną sprawę piosenkarki, występującej pod pseudonimem Doda, która toczyła się przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Czy wiesz, czego ta sprawa dotyczyła? Czy mógłbyś o niej trochę powiedzieć?
Arkadiusz Baran: Sprawa dotyczyła dość kontrowersyjnej wypowiedzi Dody, która, oględnie mówiąc, kwestionowała poczytalność autorów Biblii. Za swoje słowa Doda została skazana w Polsce za obrazę uczuć religijnych. Następnie wniosła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i wygrała sprawę w pierwszej instancji. Na przykładzie tej sprawy widać kolizję pomiędzy uczuciami religijnymi a wolnością wypowiedzi. Trybunał Praw Człowieka zwrócił uwagę, że grupa religijna musi tolerować negowanie swoich przekonań religijnych przez inne osoby czy nawet propagowanie doktryn wrogich ich wierze, o ile wypowiedzi te nie nawołują do nienawiści lub nietolerancji religijnej. W przypadku tej sprawy, Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że Doda nie miała na celu nawoływania do nienawiści, a jej wypowiedź korzystała z wolności wypowiedzi. Co więcej, Trybunał stwierdził, co uważam za bardzo trafne spostrzeżenie, że sporna wypowiedź wpisywała się w ogólny ton wypowiedzi Dody, której język jest dość frywolny.
Michał Sobolewski: Załóżmy, że stworzyłem mem. Umieściłem na nim zdjęcie osoby publicznej i opis, który miał mieć totalnie żartobliwy charakter. Absolutnie moją intencją nie było, żeby kogokolwiek urazić. Jak w takich okolicznościach będzie wyglądała moja linia obrony? Jak mogę przekonać sąd, że to jest śmieszne i nie ma w tym nic złego?
Arkadiusz Baran: Ochrona dóbr osobistych nie ma charakteru absolutnego i nie każde naruszenie dóbr osobistych stanowi podstawę do zasądzenia roszczeń. Warunkiem udzielenia ochrony jest bezprawność naruszenia. W tym przypadku jako pozwany w sprawie możemy argumentować, że dane naruszenie, choć miało miejsce, nie było bezprawne i korzystało z pewnych okoliczności wyłączających bezprawność naruszenia. Zalicza się do nich działanie w granicach porządku prawnego, czyli w granicach wykonywania prawa podmiotowego, zgodę pokrzywdzonego czy działanie w imię uzasadnionego interesu publicznego. Do takich okoliczności zalicza się również krytykę i satyrę. W takiej sytuacji z pewnością mógłbyś posłużyć się argumentem, że Twoja wypowiedź jest satyrą, czyli spojrzeniem w krzywym zwierciadle. Wypowiedź o charakterze satyrycznym korzysta z nieco szerszych granic wolności wypowiedzi i w tym przypadku ocena sądów jest bardziej liberalna. Z drugiej strony na pewno nie jest tak, że satyra wymyka się spod jakiejkolwiek kontroli. Również w tym przypadku duże znaczenie ma cały kontekst sytuacyjny, np. czy jest to Twoja pierwsza taka wypowiedź lub czy przykładowo prowadzisz profil na Instagramie i tego rodzaju wypowiedzi formułujesz. Wspomniałeś również o tym, że mamy do czynienia z osobą publiczną. I rzeczywiście jest tak, że niektóre osoby powinny mieć nieco grubszą skórę i być nieco bardziej odporne na krytykę. Dlatego jak najbardziej w przypadku osób publicznych można powiedzieć więcej i granice wolności słowa są w tym kontekście szersze.
Michał Sobolewski: A czy mógłbyś nam powiedzieć o innych przykładach, kiedy dochodziło do naruszenia dóbr osobistych?
Arkadiusz Baran: Myślę, że ciekawa jest jedna z niedawnych spraw dotycząca sformułowania, w którym autor wypowiedzi nazwał jedną z partii politycznych „zorganizowaną grupą przestępczą”. Taka wypowiedź została oceniona przez sąd jako nienaruszająca dóbr osobistych. Sąd doszedł do wniosku, że ta wypowiedź miała na celu zwrócenie uwagi na aktualne wydarzenia, które miały miejsce w debacie publicznej i była po prostu uzasadnioną krytyką wywołaną potrzebą chwili. Podobny przykład to sformułowanie „Goebbelsowskie media” w stosunku do jednej z telewizji. To bardzo mocne sformułowanie również zostało ocenione jako nienaruszające dóbr osobistych z uwagi na prawo do krytyki. Natomiast innym przykładem jest nazwanie jednej z eurodeputowanych sformułowaniem „szmalcownik”. W tym przypadku sąd ocenił, że taka wypowiedź naruszała dobra osobiste, ponieważ nie było żadnego związku sytuacyjnego z daną osobą. Sąd uznał, że jest to po prostu eksces krytyki. Inny przykład to bardzo świeża sprawa, która dotyczy nazwania jednego z dziennikarzy „patostreamerem”. W tym przypadku sąd również doszedł do wniosku, że taka wypowiedź nie narusza dóbr osobistych, mimo że jest obarczona negatywnym ładunkiem emocjonalnym. Sąd wskazał, że przeszłe wypowiedzi tego dziennikarza podkreślały jego bardzo ostry ton i uzasadniały użycie w stosunku do niego sformułowania „patostreamer”.
Michał Sobolewski: Czego mogę się domagać, jeżeli czuję, że ktoś naruszył moje dobra osobiste?
Arkadiusz Baran: Przede wszystkim możesz żądać zaniechania działania, które w Twojej ocenie narusza dobra osobiste, aby po prostu przerwać stan naruszenia. Możesz domagać się usunięcia skutków przede wszystkim w postaci zamieszczenia przeprosin przez sprawcę naruszenia – jest to jedno z ważniejszych roszczeń. Ma ogromne znaczenie dla wizerunku, zwłaszcza jeśli mówimy o dużych firmach. Możesz też domagać się zadośćuczynienia albo zapłaty odpowiedniej sumy na cel społeczny, a także jeśli w wyniku naruszenia poniosłeś szkodę, możesz domagać się odszkodowania.
Michał Sobolewski: Wspominałeś wcześniej, że ocena tego, czy dana wypowiedź przekracza granice wolności słowa, jest uzależnione od wzorca modelowego odbiorcy, który powstaje w opinii sądu rozstrzygającego daną sprawę. Bardzo zastanawia mnie, na ile sądy nadążają za zmieniającą się ciągle technologią i zmieniającą się kulturą wypowiedzi w Internecie. Zakładam, że inaczej będzie patrzył na daną wypowiedź ktoś, kto nie ma za wiele do czynienia z cyfrowym światem, a zupełnie inaczej spojrzy na sprawę osoba, która na bieżąco uczestniczy w różnych dyskusjach lub nawet je czyta, aktywnie korzysta nie tylko z Facebooka, ale także z Instagrama czy Tik Toka. Wyobrażam sobie, że w tym kontekście znacząca jest rola prawnika, aby w sądzie przedstawić dobry i rzetelny obraz danej sytuacji.
Arkadiusz Baran: Myślę, że jest to bardzo ważne pytanie. Z jednej strony pytasz o technologię i czy sądy, które rozpoznają takie sprawy, są na bieżąco z trendami w Internecie. Tak jak wspomniałem, na pewno ocena, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych w poszczególnych przypadkach, jest obarczona pewnymi cechami osobniczymi osób orzekających.
Michał Sobolewski: A jak to wygląda z Twojej praktyki?
Arkadiusz Baran: Uważam, że dla samej oceny, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych, bardzo istotne jest to, aby sędziowie nadążali za technologią. A zatem jeśli mamy do czynienia z wypowiedzią, która jest napisana na portalu internetowym lub na profilu w social mediach, to nie ma problemu, bo w zasadzie oceniamy tylko warstwę słowną tej wypowiedzi. Ale jeśli mamy do czynienia z naruszeniem dóbr osobistych w innej postaci, przykładowo z działaniem wyszukiwarki internetowej, czyli poprzez wyświetlanie określonych wyników wyszukiwania, to już pojawia się potrzeba zrozumienia technologii i często będzie potrzebna opinia biegłego sądowego z zakresu informatyki, aby pomógł sądowi zrozumieć, jak działa taka wyszukiwarka i jaka jest odpowiedzialność usługodawcy za działanie, które w ocenie powoda narusza jego dobra osobiste. Jest jeszcze jeden wymiar wiedzy specjalistycznej, którą warto posiadać zarówno z perspektywy sędziego, jak i z perspektywy pełnomocnika. Wiedza, jak funkcjonuje Internet, ma znaczenie przy konstruowaniu roszczeń o publikację przeprosin w Internecie. Warto wiedzieć, że można przypiąć post z przeprosinami u góry profilu w social mediach czy, że na Twitterze są pewne ograniczenia wpisów co do ilości znaków.
Michał Sobolewski: Niedawno uchwalono unijne rozporządzenie – Akt o usługach cyfrowych. Wiem, że porusza ono m. in. kwestię wolności słowa w Internecie. Czy mógłbyś więcej powiedzieć na ten temat? Czy coś istotnego zmieni się sposobie komunikacji online?
Arkadiusz Baran: Rozporządzenie o usługach cyfrowych wejdzie w życie w lutym 2024 roku. Już teraz jest nazywane jako nowa konstytucja Internetu i, tak jak powiedziałeś, będzie miało wpływ na wolność słowa. Rozporządzenie reguluje usługi pośrednie, w tym usługę w postaci hostingu. Jest to usługa wykorzystywana do świadczenia takich usług jak forum internetowe, gdzie uczestnicy debaty mogą publikować swoje wypowiedzi. Rozporządzeniem nakłada się na dostawców usług pośrednich obowiązek usuwania nielegalnych treści w razie zgłoszenia takich treści. Platformy internetowe nie będą miały obowiązku filtrowania przechowywanych treści w celu analizy, czy mają one charakter nielegalny. Natomiast będą musiały w swoich regulaminach określić, jakie treści będą kwalifikowane jako treści szkodliwe i na tej podstawie również będą usuwać je w razie zgłoszenia. Rozporządzenie wprowadza identyczny w całej Unii Europejskiej mechanizm notice and actions. Stanowi to oczywiście pozytywne rozwiązanie, ponieważ wprowadzone zostaną jednolite standardy dla ochrony wolności słowa, ale też zwalczania nielegalnych treści w Internecie. W kontekście wolności słowa warto też zwrócić uwagę, że rozporządzenie nakłada na dostawców usług pośrednich obowiązek opisywania w regulaminach świadczenia usług wszystkich mechanizmów, które stosują w przypadku moderowania treści.
Michał Sobolewski: Dziękuję Ci bardzo za wszystko, czego się dzisiaj dowiedzieliśmy. Do usłyszenia.
Arkadiusz Baran: Dziękuję również.