Sukces start-upu uzależniony jest od wielu czynników i okoliczności. Natomiast pomysłodawcy, zanim uruchomią swój projekt, muszą przejść przez szereg przygotowań i procesów. Pozyskanie inwestorów, ustalenie formy prawnej czy zabezpieczenie praw do innowacji to tylko część bolączek twórców start-upów.

W najnowszym odcinku TKP on air mec. Michał Sobolewski rozmawia z gośćmi, którzy na co dzień wspierają twórców innowacji, o początkach działalności start-upów. Do udziału w podcaście zaprosiliśmy: mec. Karolinę Potrawkę, senior associate w kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy oraz dr Konrada Gliścińskiego, LL.M, pełnomocnika zarządu Jagielońskiego Centrum Innowacji oraz pracownika Katedry Prawa Własności Intelektualnej WPiA UJ.

Z podcastu dowiedzą się Państwo m.in.:

  • od czego zależy sukces start-upu?
  • na co zwracać uwagę przy szukaniu inwestora do start-upu?
  • jak można chronić własność intelektualną start-upu?

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

 

Michał Sobolewski: O startupach dużo już wspominaliśmy w naszych odcinkach, zwłaszcza w odcinku poświęconym prostej spółce akcyjnej, ale nigdy kompleksowo nie dyskutowaliśmy, jak wyglądają ich początki. Z jakimi trudnościami borykają się założyciele start upów i inwestorzy oraz jak można ten cały proces ułatwić? Gościmy dziś Pana Konrada Gliścińskiego, doktora nauk prawnych, pełnomocnika Zarządu Jagiellońskiego Centrum Innowacji.

Konrad Gliściński: Witam Państwa bardzo serdecznie.

Michał Sobolewski: Oraz prawną Karolinę Potrawkę z Senior Associate w Kancelarii TK specjalizującą się w prawie gospodarczym oraz prawie nowych technologii, w szczególności problematyce fuzji oraz umów.

Karolina Potrawka: Dzień dobry, Witam Państwa.

Michał Sobolewski: Panie Konradzie, a raczej Konrad, bo już pozwoliliśmy sobie przejść na ty przed rozpoczęciem nagrania, gdybyś mógł na początku opowiedzieć naszym słuchaczom jak jesteś w ogóle związany ze start-upami.

Konrad Gliściński: Moja przygoda ze start-upami zaczęła się, jakieś czternaście lat temu, kiedy zacząłem pracować w Jagiellońskim Centrum Innowacji, a ściślej rzecz ujmując w Władcy i venture, czyli pierwszym funduszu inwestycyjnym, który należał do portfela Jagiellońskiego Centrum Innowacji, czyli spółki należącej do Uniwersytetu Jagiellońskiego. Później przez kolejne fundusze i permutacje tej działalności inwestycyjnej towarzyszyłem szeregu start-upów od strony inwestora. Czyli od samego początku patrzyliśmy na te nowe, rodzące się pomysły i start-upy, Patrzyliśmy na nich z perspektywy inwestora, czyli tego podmiotu, który finansuje ich działalność.

Michał Sobolewski: A czym w ogóle jest dla Ciebie start-up? Z jakimi wyzwaniami wiąże się jego założenie?

Konrad Gliściński: To jest bardzo kompleksowe pytanie i może nie będziemy zanudzali naszych słuchaczy definicjami start-upów, które są w doktrynie i w naukach o zarządzaniu w cudowny sposób rozpisywane. Natomiast w praktyce my zawsze przyjmowaliśmy czy łączymy start-upy z koncepcją młodej firmy, która swoją działalność czy model biznesowy będzie opierała na pewnym nowym pomyśle. To może być nowy pomysł technologiczny i tego typu start-upy były start-upami, którymi my się zajmujemy. Ale oczywiście tym nowym pomysłem może być sam model biznesowy, gdzie ta technologia ma pewne mniejsze znaczenie. Natomiast co do zasady, chodzi o to, że bierzemy nowy pomysł i staramy się go przetestować w warunkach rzeczywistych. Co z tego testowania wynika? To się okazuje, jak patrzymy na to, ile tych start-upów potem przeradza się w rzeczywiście funkcjonujące i działające biznesy.

Michał Sobolewski: A jeżeli chodzi o wyzwania?

Konrad Gliściński: Tak naprawdę, jeżeli chodzi o takie podstawowe wyzwania czy takie podstawowe czynniki, które mogą spowodować, że dany start-up przeżyje swoją erę bycia, start-upem. W pierwszej kolejności związane są z zaangażowaniem pomysłodawców. Można mieć świetny pomysł, można mieć dużo pieniędzy, ale jeżeli nie ma odpowiedniego zaangażowania pomysłodawców, czyli tych osób, które rzeczywiście biorą w swoje ręce dany pomysł i go próbują realizować, to tak naprawdę te wszystkie inne mechanizmy mają drugorzędne znaczenie. Oczywiście, jeżeli mamy już ten zespół pomysłodawców, czyli osób, które po pierwsze są kompetentne technicznie w danej działce, a po drugie mają tę smykałkę do robienia interesu i chcą to rzeczywiście robić, to drugą kwestią jest to, co tak naprawdę jest, czyli serce, pomysł tego biznesu. I rzeczywiście, jeżeli chodzi o sam pomysł albo to, na czym będzie dany start-up budował swoje przedsiębiorstwo czy swoją działalność, to też trzeba mieć jedną rzecz jasno podkreślaną. Wiele pomysłów już było i wiele pomysłów już będzie. Pomysłodawcy bardzo często myślą, że ich pomysł bardzo oryginalny i jest super przełomowy. I tak się czasami zdarza. Bardzo często jednak te pomysły nie są aż tak bardzo oryginalne, bardzo przełomowe, ale dalej są dobre i dalej pozwalają budować ciekawy model biznesowy tylko z innymi elementami. Więc ta świadomość tego, co tak naprawdę mamy i w jaki sposób w oparciu o to, co chcemy budować, też będzie wpływała na sukcesy start-upów. No i pewnie ten trzeci element to jest kwestia znalezienia odpowiedniego finansowania. A tak naprawdę znalezienia tego partnera, który pomoże nam w tym finansowaniu. Pieniądze to nie wszystko, są bardzo potrzebne, ale jeżeli mamy inwestora, który nie rozumie technologii, w którą zamierza inwestować, tylko jest takim klasycznym inwestorem finansowym, który po prostu ma pieniądze i je dysponuje, to bardzo często potem w pracach nad takim projektem pojawia się szereg problemów po prostu wynikających z tego, że ktoś nie rozumie technologii, nie rozumie procesu, w którym ta technologia musi dojrzeć, z jakimi jest ona związana ryzykami, czy się uda, czy się nie uda, czy to w ogóle jest pomysł, który ma szansę na realizację. Więc trzeba mieć rzeczywiście takiego inwestora albo grupę inwestorów, bo od tego będzie zależał sukces. Jeżeli będziemy mieli dobry pomysł, dobry zespół pomysłodawców i inwestora, który rozumie, w co inwestuje i bierze na siebie w związku z tym również te ryzyka, które są z tym związane, to jest początkowy przepis na dobry start-up.

Michał Sobolewski: Karolina, a z Twojej perspektywy, czy dołożyłabyś coś jeszcze, jeżeli chodzi o sferę prawną? Czy ona pomaga nam na tym pierwszym etapie tak żeby dobrze wystartować start-upom?

Karolina Potrawka: Moim zdaniem mogę tutaj być trochę nieobiektywna, natomiast moim zdaniem ta sfera prawna jest jednym z takich najważniejszych aspektów, na których powinni skupić się założyciele. Już na samym początku, czyli w momencie, kiedy pojawia się pomysł, powinni skonsultować to z osobą, która tak naprawdę ma doświadczenie w zagadnieniach prawnych związanych z rozwojem start upu. Może doradzić w kwestiach wyboru tego, co tak naprawdę z perspektywy rynku może mieć największą wartość i tym samym powinno cieszyć się największą ochroną prawną. Dobry prawnik doradzi nie tylko w sferze prawnej związanej z samym funkcjonowaniem takiej spółki. Doradzi także w kwestiach związanych z zarządzaniem czy też z budowaniem w odpowiedni sposób zespołu, ponieważ to zespół jest też jednym z tych aspektów, które są najważniejsze przy budowaniu marki i przy rozwoju spółki i przy rozwijaniu pomysłu jego realizacji.

Michał Sobolewski: Idąc dalej tym tropem, Konrad, czy widzisz takie aspekty działalności start upów, które powinny być objęte szczególną ochroną?

Konrad Gliściński: Praktyczna odpowiedź na to pytanie z naszego doświadczenia zawsze była związana z tym tak naprawdę, czego dotyczy dany pomysł. W naszym zespole inwestycyjnym byłem ja jako prawnik, ale mieliśmy specjalistę finansisty i mieliśmy specjalistę od technologii. My zawsze dokonując analizy start upu i zastanawiałem się, co tak naprawdę z tego może wyniknąć. Analizowaliśmy to pod tymi trzema kątami, ale zawsze zaczynaliśmy od technologii, bo my byliśmy funduszem inwestycyjnym, który inwestuje co do zasady czy, czy inwestora, co do zasady w wynalazki z obszaru life science, z obszaru z szeroko pojętym life science. Więc zawsze musieliśmy najpierw bardzo dobrze poznać technologie, żeby to zrobić, to nie tylko sięgnęliśmy do naszych wewnętrznych zasobów w zespole, zawsze ścigaliśmy do zewnętrznych ekspertów i dopiero wtedy, kiedy przeprowadziliśmy bardzo skrupulatny proces z dziedziny rzęs technologicznego, czyli dobrze, cały zespół rozumiał, na czym polega dana technologia. Potem zaczęliśmy się zastanawiać, czy dobrze rozumiemy, jak ma wyglądać ten potencjalny model biznesowy, który jest proponowany przez naszych pomysłodawców. Mamy technologię, a ona potem w jakiś sposób miała znajdować odzwierciedlenie czy urzeczywistnienie w rzeczywistości gospodarczej. Wiadomo, że start upy są od tego, żeby testować te modele biznesowe, ale pomiędzy testowaniem a robieniem wszystkiego na hurra to jest spora różnica. Więc patrzyliśmy na ten potencjalnym model. Czy ten model jakoś nam pasuje do tego, co znamy, do innych pomysłów, które już funkcjonują na świecie? I dopiero wtedy, kiedy wiedzieliśmy, na czym polega technologia i wiedzieliśmy, na czym polega ten model biznesowy, mogliśmy przechodzić do tej ostatniej części, czyli zastanawiania się, co tak naprawdę w tym wszystkim jest kluczem i najbardziej istotne, i najbardziej ważne.

Konrad Gliściński: Czasami był to tylko i wyłącznie pomysł. Wtedy ta ochrona tego pomysłu wygląda zupełnie inaczej. Podchodzi się do niej zupełnie inaczej. Czasem jest tam jakiś wynalazek, który może być ważnym wynalazkiem i wtedy trzeba pomyśleć o jego ochronie. Na płaszczyźnie ochrony wynalazków czasem jest to zestaw elementów, najczęściej jest to zestaw różnych elementów z różnych gatunków własności intelektualnej. No i trzeba było się zawsze zastanowić, jak te elementy poukładać. Co tak naprawdę jest najistotniejsze, Jak to sprecyzować? Bo też trzeba pamiętać o tym, że start na samym początku nie ma nieograniczonego źródła zasobów ani nie ma nieograniczonego źródła pieniędzy. My jako inwestor zawsze bardzo skrupulatnie patrzyliśmy na co i w którym momencie są wydawane pieniądze, no i w związku z tym również, w jaki sposób odpowiednio ułożyć tę strategię ochrony własności intelektualnej, tak żeby nie zajmować się ochroną tego, co jest tak naprawdę niczego nikomu niepotrzebne, albo ochroną, którą można co prawda uzyskać i mieć cudowny papierek, który sobie potem postawimy w naszym gabinecie i będziemy się chwalili, że mamy coś chronione. Ale tak naprawdę to nie ma to większego w praktyce znaczenia. No albo w takich sytuacjach odważę się No okej, no, tutaj to jest tak naprawdę całość tego pomysłu oparta jest na tym jednym jing i w związku z tym ten dżins trzeba ochronić, bo jak tego nie będzie, no to konkurencja nas wtedy bardzo łatwo będzie w stanie zjeść. Natomiast tak jak powiedziałem, aby dojść do tego momentu, bardzo dokładna analiza tego, co tak naprawdę mamy i jak chcemy to potem wdrażać w biznesie.

Michał Sobolewski: Konrad powiedział o tym, że możemy oddzielić te sfery, które warto chronić, tych, których nie warto albo może nawet nie można. Karolina, czy chciałabyś nam trochę opowiedzieć o tym, jak możemy chronić własność intelektualną startupach i zwłaszcza jak to wygląda na tych pierwszych etapach, tak, żebyśmy mogli na tyle dobrze wszystko przygotować od strony prawnej, żeby gdzieś później nie przewrócić się na kolejnym etapie.

Karolina Potrawka: Przygotowanie od strony prawnej powinno zacząć się od definicji tego pomysłu i zweryfikowaniu tego, co jest wartościowe z naszej perspektywy. To jest już ta kwestia, o której Konrad wcześniej wspominał. Tak naprawdę powinniśmy sprawdzić, co nadaje się do ochrony i objąć ochroną wynalazki oraz wszelkie inne aspekty, które uważamy za wartościowe z punktu widzenia naszego przyszłego rozwoju. Najważniejszym zagadnieniem jest też dobór odpowiedniej formy funkcjonowania dla takiego podmiotu. Tutaj większość startupów w Polsce działa w tym momencie w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Jest to około 70 proc. całego rynku. I nie bez przyczyny ta forma jest najbardziej atrakcyjna dla inwestorów. Startup jest inicjatywą, która wiąże się z dość dużym ryzykiem i z dość dużą niepewnością rynkową. Dlatego też dobrze jest ograniczyć odpowiedzialność osób zaangażowanych w jej funkcjonowanie i w jej rozwój na początkowym etapie. Tutaj dochodzą też aspekty związane z prostotą założenia spółki, z ograniczoną odpowiedzialnością, którą w tym momencie możemy założyć za pośrednictwem portalu S24 nawet w ciągu 24 godzin od rozpoczęcia inicjatywy. Dodatkowo dochodzą też aspekty podatkowe, na które powinniśmy zwrócić uwagę oraz dodatkowe aspekty, takie jak porozumienia między założycielami dotyczące podziału udziałów czy też podział władzy w spółce za pośrednictwem zarządu, czy też rady nadzorczej. Alternatywnymi formami funkcjonowania start upów mogą być też np. spółka cywilna, która też jest wykorzystywana przez część podmiotów. Natomiast w przypadku, gdy korzystamy z takiej formy działalności, wydaje mi się, że nie możemy liczyć na wsparcie finansowe z zewnątrz, dopóki ta sytuacja prawna nie zostanie w odpowiedni sposób uregulowana i ta forma działalności będzie dostosowana do tego, czego oczekują potencjalni inwestorzy. Nową formą działalności, która też może być stosowana, jest prosta spółka akcyjna, która jest nową formą przewidzianą w kodeksie spółek handlowych, która nie cieszy się do tej pory szczególnym zainteresowaniem. Natomiast jest to też atrakcyjna forma prowadzenia działalności, która bardzo uelastycznienia sposoby pozyskiwania finansowania w przyszłości, która też powinna definitywnie być brana pod uwagę.

Michał Sobolewski: Powiedziałeś parę słów o wsparciu finansowym z zewnątrz i pozyskiwaniu finansowania w przyszłości. A jakie są najpopularniejsze sposoby pozyskiwania finansowania?

Karolina Potrawka: Najpopularniejszym sposobem finansowania podmiotów, które zaczynają działalność, jest finansowanie przez Family and Friends, to znaczy osoby bezpośrednio zaangażowane w rozwój takiej spółki. Tutaj na początkowym etapie większość z podmiotów nie chce zwracać się o zaangażowanie zewnętrzne, obawiając się o możliwości przejęcia władzy w spółce. Nie chcą oddać decyzyjności podmiotom zewnętrznym i dopóki mogą, wykorzystują własne środki, które są zgromadzone bezpośrednio w gronie osób związanych z rozwojem spółki. Na dalszym etapie pojawiają się pożyczki oraz kredyty. Tutaj oczywiście też możemy mieć do czynienia z pożyczką konwertowalną na udziały na dalszym etapie.

Michał Sobolewski: To znaczy pożyczka konwertowalna na udziały?

Karolina Potrawka: Pożyczka konwertowalna na udziały jest formą finansowania, w której spółka dostaje środki, które umożliwiają jej rozwój, natomiast niekoniecznie inwestor, który te środki przekazuje spółce, jest zainteresowany ich zwrotem, ponieważ korzystniejsze z jego punktu widzenia może być przeznaczenie tych środków na udziały w spółce. To znaczy inwestor daje spółce środki, które następnie będą przeznaczone na objęcie przez niego udziałów na korzystniejszych warunkach, niż odbywałoby się to na warunkach rynkowych.

Michał Sobolewski: Konrad, czy chciałbyś coś uzupełnić do wypowiedzi Karoliny?

Konrad Gliściński: Tak, na pewno, jeżeli chodzi o ten proces tworzenia start-upu z perspektywy inwestora, obok tych due diligenców technologicznego i tego due diligencu finansowego, istotną rolę odgrywa due diligence prawny. Z tym jest pewien problem na samym początku, dlatego że należy pamiętać, że w wielu, przynajmniej w naszym przypadku w funduszu, który inwestował na wczesnym etapie, czyli na etapie seedowym, pomysłodawcy czasami przychodzą do nas z samym pomysłem, czasami przychodzą z zespołem kilku osób, które pracowały nad tym być może na uczelni, a być może samodzielnie, a być może w jakiejś firmie pracowali, a być może nie pracowali, a może część miała podpisaną umowę z tą firmą. Na samym początku istotne jest ustalenie do kogo należą jakie prawa w zakresie tego, co będziemy chcieli potem rozwijać. To czasami jest bardzo proste. Jeżeli mamy osobę, która pracowała nad jakimś pomysłem u siebie w garażu, to w 99 proc. prawa do tego będzie przysługiwały jej. No ale kiedy nagle zaczynamy rozwijać sznurki i się okazuje, że ona pracowała w tym garażu, ale tak naprawdę ona jest zatrudniona w firmie, w tym dokładnie robi to samo, co nam przyszła i trzeba nam opowiedzieć o tym, ale trochę w zasadzie robi co innego. No to zaczyna się proces już bardziej skomplikowany. Jak już uda nam się rozwikłać tę część dotyczącą tego, co do kogo należy, to potem jest drugi proces, który jest również dosyć uciążliwy lub czasochłonny. Mianowicie musimy zastanowić się, w jaki sposób nabyć te prawa od podmiotów, które je posiadają w taki sposób, aby je wnieść do spółki. Czasami jest to bardzo proste. Jeżeli mamy pomysłodawcę, który ma prawa czy to do patentu, czy prawa autorskie do technologii, którą opracował, czy oprogramowania komputerowego, które napisał, to bardzo często tworzymy spółkę, wnosimy to aportem. Jeżeli spółka istnieje, no to wtedy mówimy ok, to trzeba to przenieść na spółkę, czyli jakaś umowa przeniesienia tych praw na spółkę. To jest proste, Ale kiedy się okazuje, że po pierwsze, część tych praw np. należy do osób, które już nie są zaangażowane w ten projekt i nie są za bardzo zainteresowane tym ani żeby komuś specjalnie przeszkadzać, ale też za bardzo, żeby komuś pomagać w tym, co on robi, wtedy mamy już problem. Być może to jest jakaś współwłasność tych praw. W jaki sposób to należy podzielić? Jak to zabezpieczyć, żeby się nie okazało, że będziemy pracowali nad pomysłem, którego wynalazkiem np. czy oprogramowaniem, do którego jakieś prawa są poza spółką? Jest jeszcze kolejny etap w tej układance, który jeszcze bardziej może to wszystko skomplikować ze względu na zasadę kumulacji ochrony praw własności intelektualnej, czyli możliwość chronienia jednego dobra niematerialnego przez różne prawa na dobrach niematerialnych w różnym zakresie. Tutaj zaczyna się kolejny problem, bo np. w Polsce nie możemy chronić programów komputerowych za pomocą prawa patentowego. Na szczęście są takie kraje, gdzie jest to możliwe. Otwiera się pytanie czy w takim razie przenosimy te prawa tylko i wyłącznie w zakresie praw autorskich, majątkowych? Wtedy komu zostaje prawo do patentu na tym i innym terytorium? A czy jeżeli przenosimy te prawa… Jak zaczniemy wymieniać te wszystkie prawa, jakie mogą się urodzić z danego projektu, to robi się z tego dość skomplikowana umowa czy dość skomplikowany instrument prawny, którego czasem nie da się przeskoczyć. Bardzo często jest tak, że potem większość z tego, co my jako prawnicy zmapujemy jako potencjalną własność intelektualną, w praktyce nie dochodzi do tego momentu. Niestety cała zabawa ze start-upami polega na tym, że my na samym początku nie wiemy, który z tych elementów okaże się być najistotniejszy. Opowiem to na przykładzie pewnego projektu, gdzie tylko ze względu właśnie na to, że dość szeroko wszystko udało nam się zabezpieczyć, a sprawa z naszej perspektywy skończyła się dobrze. Pracowaliśmy nad pewnym wynalazkiem biotechnologicznym. Nikt nie wpadł na pomysł na samym początku, kiedy myśmy w ogóle mieli opisany ten projekt, jak go realizowaliśmy, co tak naprawdę z tego na końcu z niego wyjdzie poza tym produktem, nad którym pracowaliśmy. Okazało się w toku prowadzenia badań, że niestety sam produkt nie działa. To jest ryzyko technologiczne, to była zaawansowana technologia, ale okazało się, że po prostu nie działa. Nie ma z tym problemu. Ale okazało się w międzyczasie pracy nad tym produktem, że aby go aplikować pacjentom, trzeba mieć specjalne urządzenie do aplikacji tego tego produktu. Okazało się, że oni podczas prac nad tym projektem musieli to urządzenie stworzyć. Nikt nie wpadł na samym początku, że coś takiego będzie potrzebne. Myśleli, że będą używali standardowych zestawów do podawania, ale okazało się to niewystarczające. W pracach nad tym projektem pojawiło się urządzenie, które dzisiaj jest chronione za pomocą wzorów użytkowych, z tego co pamiętam, ale mogę się mylić. Ale to co na koniec z tego całego projektu zostało i było jedyną wartością, którą ewentualnie można było w jakikolwiek sposób spożytkować, to było coś takiego, czego na samym początku nie przewidywaliśmy. I to jest absolutnie kluczowe – sposób myślenia inwestorów, kiedy myślą o projekcie. My wiemy, czego chcemy i widzimy, w jaki sposób to ma powstać. Mamy plan, mamy to analizowane i to wiemy. Jednocześnie inwestorzy wiedzą, że podczas start-upów wszystko się może zdarzyć. Czyli to, co myślimy, że się uda, może się nie udać. A to, na co w ogóle nie mieliśmy pomysłu, może po prostu z tego wyskoczyć. Z punktu widzenia inwestora, oczywiście najbardziej istotne zawsze było, żeby te wszystkie prawa, które powstaną w wyniku realizacji danego projektu, były zgromadzone w spółce. Bo tak jak powiedziałem, my na samym początku nie wiemy, gdzie to odskoczy, ale jednak chcemy czerpać z całości korzyści.

Karolina Potrawka: Ten przykład pokazuje, jaki inwestor powinien mieć elastyczne podejście do wkładanych w daną spółkę środków finansowych. Podejrzewam, że przy okazji realizacji tego urządzenia, ten wkład finansowy inwestora, żeby spółka mogła w ogóle mówić o sukcesie, musiałby być co najmniej podwojony.

Konrad Gliściński: To w jaki sposób uzyskujemy potem finansowanie, na jakim etapie, na te dodatkowe rzeczy, to jest oczywiście już cała inżynieria finansowa. Przyznam zupełnie szczerze, że bardzo często jest tak, że jeżeli już mamy takiego inwestora na pokładzie albo on nie chce dorzucać dodatkowych pieniędzy, bo umówiliśmy się na coś i chcemy zamknąć to w tym finansowaniu. Więc albo poszukujemy nowych inwestorów, co jest możliwe oczywiście na nowych warunkach i na nowych zasadach, albo właśnie poszukujemy tych finansowań, które nie mają charakteru zwrotnego, w szczególności grantów. Rzeczywiście, w Polsce przez szereg lat bardzo dużo grantów na różnego rodzaju technologie, wynalazki technologiczne istniało i one rzeczywiście umożliwiały takie pomostowe finansowanie dodatkowych rzeczy, a czasami trzeba było poszukiwać bardziej klasycznych sposobów w postaci pożyczek.

Michał Sobolewski: A jak widzicie rynek startupów w Polsce dziś? Jak przewidujecie jego rozwój w kolejnych latach? Były takie czasy, że słowo start-up było na ustach wszystkich. Czy uważacie, że czasy świetności start-upów mamy już za sobą?

Karolina Potrawka: Uważam, że czasy świetności start-upów w Polsce mamy jeszcze przed sobą. Myślę, że w tym momencie start-upy są lekko zablokowane przez inflację i kryzys energetyczny, który nie ułatwia im na pewno działalności w Polsce. Myślę, że to jest główny problem, z którym podmioty muszą się zmierzyć, ponieważ inflacja wymusza poniekąd pozyskiwanie wyższego finansowania, niż miałoby to miejsce w normalnych warunkach gospodarczych. W lepszej sytuacji są na pewno te start-upy, które angażują się w rynek technologiczny. Na topie są teraz technologie związane z edukacją czy też jakieś innowacje medyczne. Myślę, że tutaj pozyskiwanie finansowania nie będzie problemem.

Michał Sobolewski: Konrad, a z twojej perspektywy?

Konrad Gliściński: Start-upy tak naprawdę dotyczą tego, co powiedziałem na samym początku, czyli tworzenia i wprowadzania nowości technologicznych czy nowości nowych modeli biznesowych rzeczywistości. Więc tego typu podmioty zawsze istniały i zawsze będą istniały, bo zawsze ktoś coś nowego wymyśli. Więc z tej perspektywy raczej sądzę, że to się nie zmieni. Będą, być może, zmieniały się sposoby ich funkcjonowania. Niewątpliwie, tu się zgodzę z Karoliną, jeżeli chodzi o technologie medyczne, to one na pewno będą cały czas popularne w działalności start-upów, a między innymi wynika to również z tego, w jaki sposób start-upy mogą być finansowane, bo obok tego finansowania, o którym mówiliście, bardzo istotną częścią finansowania, w który w Polsce tak naprawdę start-upy opierały się i pewnie się jeszcze będą długo opierały, to jest finansowanie publiczne. Różnego rodzaju publiczne inwestycje robione przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, czy teraz przez Agencję Badań Medycznych, która pozwala pozyskiwać finansowanie na np. prowadzenie badań klinicznych, wyrobów medycznych czy produktów leczniczych, co jest spotykane rzadziej w polskich warunkach. Pewnie w tym obszarze one się będą dalej rozwijać. Lokacja środków w tym rozdaniu w ABM jest kolejny raz wyższa niż była poprzednio. Na pewno w tym obszarze te start-upy będą się pojawiać i będą chciały sprawdzać swoje nowe pomysły w rzeczywistości.

Karolina Potrawka: Myślę też, że istotnym aspektem rozwoju tego rynku start-upowego w całej Europie będzie to, że start-upy z Polski będą chciały wejść na rynki zagraniczne. I tutaj też poniekąd ustawodawca polski odpowiada na tę tendencję poprzez umożliwienie ułatwienia i umożliwienie ekspansji transgranicznej, w drodze jakiś nowych rozwiązań dotyczących transgranicznych połączeń i przejęć spółek. Więc tutaj myślę, że rynek polski może się rozwinąć i może nastąpić jego ekspansja na całą Europę.

Michał Sobolewski: Konrad, trochę dla podsumowania z historii Waszej współpracy ze start-upami. Czy wiele jest podmiotów, którym udaje się przejść od etapu zalążka nowego i stać się pełnoprawną firmą w przyszłości, zaistnieć na rynku, odnieść sukces?

Konrad Gliściński: Ta stopa konwersji, jak my ją nazywamy, jest niestety niska, ale nie jest ona niska z powodu tego, że w Polsce jest ona niska tylko na całym świecie. Większość pomysłów po prostu nie wypala. Dobry inwestor zdaje sobie z tego sprawę i wie, że większość tych pomysłów po prostu się nie uda. Natomiast te, które się udają, wtedy rzeczywiście jest miło patrzeć. Mamy kilka takich spółek, z których jesteśmy bardzo dumni i cieszymy się, że mogliśmy uczestniczyć w ich powstawaniu. Zresztą jedna z nich miała swój zalążek u państwa w kancelarii, więc miło jest patrzeć na takie podmioty. A o tych, które likwidujemy i zamykamy, staramy się o nich jak najszybciej zapomnieć i przejść dalej.

Michał Sobolewski: Bardzo Wam dziękuję za dzisiejsze nagranie. Konrad, dziękujemy bardzo za przyjęcie zaproszenia. Zapraszamy ponownie.

Konrad Gliściński: Dziękuję bardzo.

Michał Sobolewski: Życzę Wam miłego dnia i do usłyszenia. Do zobaczenia.

Karolina Potrawka: Dziękujemy! Do widzenia.